Zwany najjaśniejszym bronił się jak mógł, ale w końcu uległ perswazjom kucharza i jego szesnastu pomagierów. Wciągnął dwa kilogramy salcesonu, skrzynkę pomarańczy i na deser trzy wiązki zabranego skoro świt i pachnącego jeszcze poranną rosą koniczynnego sianka, zapijając wszystko dzbanem sosnowych trocin. Nie mógł również odmówić czterech grubych na cal płatów mięsiwa oderżniętego na żywca z lewego poślada starej babki Maciejewskiej. Babka była bardzo cenna i uchodziła w tym regionie świata za nie lada przysmak. Na wolnym rynku sześćdziesięciopięciokilogramowa stara babka Maciejewska osiągała zawrotną cenę 150 poddanych termicznej obróbce i w dwudziestu dziewięciu etapach peklowanych szczurzych bobków, co stanowiło równowartość siedemnastu średniej wielkości wsi wraz z mieszkańcami (ok. 80 sztuk w różnym wieku) i pięciu stad rogacizny (po 75 sztuk w każdym stadzie w różnym wieku). Babki były bardzo drogocenne głównie z powodu, iż były bardzo ekonomiczne i wymagające znikomego wysiłku w hodowli. Wystarczyło je karmić 2 razy w miesiącu i poić raz w tygodniu. Jadły wszystko, piły też. Tyleż ciekawe co i cenne było również to, że bez względu na to czym się odżywiały, dzięki znakomitemu metabolizmowi, ich mięso i mleko smakowały tak samo niepowtarzalnie wykwintnie i wyraziście, nie traciły również nic na swoich bardzo wysokich wartościach odżywczych. Pozwalało to praktycznie na hodowlę bez jakichkolwiek dodatkowych nakładów finansowych, poza oczywiście opłatą za samą babkę, która sama w sobie była dosyć wygórowana. Ale było warto. Kogo tylko było stać, od razu i bez wahania kupował starą babkę Maciejewską. Jednakże chyba największym atutem tej rasy było to, iż w bardzo szybkim czasie się regenerowały. Dla przykładu: babka, której oderżnięto całą nogę nawet wraz z całym pośladem potrzebowała zaledwie ok. 37 minut na całkowitą odbudowę utraconych tkanek. Lepiej. Babka ugotowana żywcem i pożarta w całości potrafiła już po 76 minutach wesoło brykać po dziedzińcu. Co ciekawsze, nie miało to nawet najmniejszego wpływu na ciążę starych babek. Anatomia babek nie była dobrze znana gdyż nie sposób było je dostatecznie dokładnie zbadać. Przerżnięty wańc niemalże natychmiast zarastał, poza tym babka najwyraźniej przeczuwając, że nie zamierzano jej konsumować, a jedynie badać potrafiła rzygać kwasem kiełbasianym, pierdzieć wrzącą siarką i pluć ołowiem. Postanowiono więc porzucić poznanie tego fenomenu natury i po prostu delektować się nim i cieszyć z jego posiadania. Był tylko jeden problem w hodowli. Stare babki Maciejewskie raz na dekadę miały nieodpartą potrzebę ruchania (zawsze był to ten sam dzień wspólny dla wszystkich babek i przypadał na 17 listopad dla babek urodzonych przed naszą erą i 18 listopad dla babek, które przyszły na świat później). Każdą bez wyjątku trzeba było raz (nie więcej) na dekadę wyruchać bo inaczej zdychały. Problem na pierwszy rzut oka nie wydaje się wcale poważny, niemniej taki bezapelacyjnie jest. Powodem jest fakt, iż zaledwie jedna na siedemdziesiąt cztery babki jest płci męskiej, potocznie zwanej starym dziadkiem Karbowniczkiem (1,35% całej populacji). Tu jednakże kłopoty hodowców się nie kończą. Wystarczy bowiem spojrzeć na powyższe daty pokrywania i łatwo domyślić się gdzie tkwi szkopuł. Przeciętny stary dziadek był w stanie skutecznie wymłócić [1] najwyżej 20 do 30 starych babek pierwszego dnia i najwyżej 15 dnia kolejnego. Dziadki o najwyższej sprawności i aktywności mogły dać radę maksymalnie 65 pięciu babkom w całym cyklu (40 pierwszego i 25 następnego dnia) jednakże takie dziadki trafiały się niezwykle rzadko. Średnio więc było to około 45 zaspokojonych babek rocznie (na jednego dziadka), co jak łatwo policzyć stanowi jakieś 61,64% potrzeb całej populacji. Operując w dalszym ciągu średnimi danymi ilościowymi skuteczne zapłodnienie[2] obejmuje 20% wyruchanych babek, co skutkuje zaledwie 9 brzemiennymi babkami spośród wszystkich 45 wyruchanych. Opierając się na badaniach przeprowadzanych na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci widać, iż prawdopodobnie dzięki doskonałemu przystosowaniu starych babek do życia nawet w skrajnie niesprzyjających warunkach, wszystkie zapłodnione babki szczęśliwie wydają na świat potomstwo. W znacznej przewadze są to na szczęście ciąże bliźniacze (92%), co nieco rekompensuje niski procent zapłodnionych babek. Podsumowując: 92% ciąż bliźniaczych i 8 pojedynczych z 9 połogów daje nam 17,28 (8,28 x 2 + 0,72) zupełnie nowych, ślicznych różowiutkich starych babek Maciejewskich na dekadę. Okazuje się to niestety katastrofalne w skutkach, bowiem na każde 10 lat naprzeciw tym 17 szczęśliwym zdarzeniom wyłaniają się z mroków nieubłaganej natury niezwykle ponure dane. Jak wspomniano wyżej z uwagi na niską efektywność prokreacyjną i niezwykle tragiczne tego skutki każdej dekady starych babek Macielewskich umiera 28, co przy 17,28 nowonarodzonych daje w efekcie dekadowe pomniejszanie całkowitej populacji o bez mała 11 osobników. Aby dane były pełniejsze musimy jeszcze uwzględnić, iż 1,35% wszystkich starych babek stanowią stare dziadki, które bezpośrednio nie mogą dawać potomstwa. Odchodzi nam więc dekadowo ok. 0,23328 (każda z nich prawdopodobnie wydałaby na świat w przybliżeniu 0,00315 starego dziadka) starej babki zdolnej do rozrodu, pozostawiając nieznacznie ponad 17 płodnych. Można by zagłębić się jeszcze dalej i szczegółowiej w danych statystycznych uwzględniając i zestawiając wpływ ogólnego ubytku w społeczności starych babek na procentowy wzrost osobników możliwych do pokrycia, zaspokojenia i zapłodnienia przez niezmieniającą się liczbę starych dziadków Karbowniczków. Niestety obliczenia te wymagają dalece szerzej sięgających badań. Stare dziadki, mimo, iż nie podlegają dekadowemu przetrzebieniu spowodowanego brakiem aktywności seksualnej, narażone są z kolei na nabawienie się infekcji o podłożu wenerycznym. Jednakże surowe restrykcje i kary nakładane prze rząd na hodowców za brak przestrzegania należytej higieny wśród utrzymywanego stada, a także bardzo wysoki poziom kompetencji wśród służb weterynaryjnych spowodowały praktyczne wyeliminowanie tego zagrożenia. Historyczne annały podają wszakże, że w najbardziej trudnym okresie hodowlanym przypadającym na V dwudziestolecie IV wieku naszej ery, kiedy to wszystkie społeczeństwa uwikłały się w długoletnią bezpardonową walkę o stare babki, śmierć z ww. powodów poniosło prawdopodobnie aż ok. 20% dziadków! Prowadzone w następstwie tych wydarzeń badania wskazały, że zamiast zajmować się wojaczką, należy solidaryzować się w walce o lepszy byt wszystkich starych babek, które są przecież całe nasze, wspólne, bez wyjątku wielbione i kochane.
Wracając jednak do babki, której w naszej historii oderżnięto kawałek dupska, należy podkreślić, że była to babka szczególna. Głównie z tego powodu, że była nad wyraz rozrośnięta lub używając innej nomenklatury, miała nader obfite kształty. Ważyła 92 kilogramy mimo dosyć niskiego, jak na starą babkę wzrostu, bo ok. 145 cm. Takie gabarytu ułatwiały znacznie hodowlę bo można było trzymać ją w chlewie razem ze świniami, z którymi niezwykle dobrze się zasymilowała. Łatwo było ją również eksploatować, gdyż można było bez problemów w całości ugotować w kotle na bieliznę. Dzięki temu, iż miała okrutnie wielkie cycki (co bardziej oschli, nieczuli i wyzuci z wrażliwości hodowcy używali określenia „cycki wielkie, że ja pierdolę”) dawała bardzo dużo mleka i nie tonęła w kotle. Jedną taką babką można było wyżywić kilka wielodzietnych rodzin, toteż nie było potrzeby poszerzać hodowli. Musiano tylko dogadać się z sąsiadującym w odległości 35 wiorst niezależnym hodowcą aby raz na dekadę pozwolił jednemu ze swoich trzech starych dziadków Karbowniczków (powodziło się, nie ma co!) wyruchać ją aby nie zdechła. Kosztowało to majątek ale warto było. Kiedyś, jeszcze za poprzednich władców, próbowano dogadać się z biznesmenem i opłacić skuteczne zapłodnienie, niestety cena okazała się zbyt wygórowana i baka nie rodziła już od dziewięćdziesięciu lat. W tym momencie stosownym wydaje się uspokoić tych, którzy sądzą, że hodowla starych babek Maciejewskich jest niehumanitarna z tych czy innych powodów. Otóż nic bardziej mylnego. Przykładowo: oderżnięcie starej babce nogi albo cycka lub ugotowanie, czy uwędzenie i spożycie w całości nie jest dlań niczym nieprzyjemnym. Wręcz przeciwnie, pozwala na odmładzanie tkanek, co przy wyjątkowo długiej, w zasadzie bezkresnej żywotności babek jest jedyną metodą na zachowanie młodzieńczej kondycji. W dalszym ciągu niewiadomą pozostawać się wydaje kwestia cierpienia jakiego w analogicznej sytuacji doznawałby człowiek. I tu znów rzeczywistość jest zgoła odmienna. Stare babki w ogóle nie odczuwają bólu podczas przyrządzania zeń różnorakich smakołyków. Aby posłużyć się przykładem podam, iż w trakcie nadziewania starej babki na rożen, aby było bardziej obrazowo dodam, że nawleczenie odbywa się przez stare dupsko lub pochwę (równie starą) natomiast wywleczenie przez pomarszczoną japę (w tym samym wieku), ta nie przestaje wykonywać tradycyjnych czynności, w trakcie których rozpoczęto jej przyrządzanie (o ile oczywiście nie udaremnia to kucharzowi czynienia właściwych zabiegów kulinarnych). A więc w trakcie nawlekania stara babka może np. robić na drutach lub szydełkować, grać na organkach lub flecie (do momentu wywleczenia), drapać się po tłustej dupie[3] (nie przeszkadza to zupełnie w nawlekaniu nawet jeżeli drapie daną kończyną górną naprzeciwległy półdup, czyli np. lewą ręką prawy poślad. Gorzej jeżeli drapie kończyną dolną naprzeciwległą część wielkiego dupska, bo wówczas może trącić rożen i ten gotów zboczyć z kursu i nie wywlec się japą, a np. spod pachy lub przebić wańc. Wówczas trzeba babkę zdjąć i odczekać chwile, aż się zagoi, bo inaczej może się nierównomiernie upiec), śpiewać kolędy[4] lub pastorałki.
[1] Skuteczne wymłócenie (w literaturze spotyka się również określenia: pokrycie, wyruchanie i wydupczenie. Regionalnie można natknąć się również na jeszcze inne, bardziej fantazyjne nazwy) – spośród wszystkich znanych rodzajów młócenia jedynie skuteczne zapewnia starym babkom dalszą egzystencję. Wymłócenie nieskuteczne powoduje zgon po siedmiu dniach od kontaktu. Najbardziej charakterystycznym i łatwo dostrzegalnym przejawem skutecznego wymłócenia, co wyraźnie odróżnia je od nieskutecznego, jest zadowolenie starej babki, które uwidaczniane jest poprzez nad wyraz aktywną chęć natychmiastowego ponownego zbliżenia. Ponowne zbliżenie jest jednakże niezwykle groźne z dwóch powodów: po pierwsze udaremnia skuteczne pokrycie przez starego dziadka innej starej babki, a po drugie może wywołać u starego dziadka śmiertelne dla niego w skutkach deja vu.
[2] Skuteczne zapłodnienie (spotykane w literaturze wyrażenia synonimiczne to: zapylenie i zalanie formy plus określenia regionalne) – w naturze występuje jako następstwo lub, jak kto woli, objaw skutecznego wymłócenia. Efektem końcowym skutecznego zapłodnienia są narodziny małej starej babki każdorazowo w ilości sztuk od jednej do dwóch.
[3] Znaczna większość starych babek Maciejewskich ma tłuste dupy więc bardzo często w literaturze przy rzeczowniku „dupa” znajduje się przymiotnik „tłusta” lub „wielka”. Dla zwielokrotnienia i podkreślenia tego faktu dodatkowo często można natknąć się również na poprzedzający dany przymiotnik, inny przymiotnik np: „okrutnie”, „strasznie”, „monstrualnie”, czy „jebutnie”. Stare babki z chudymi i małymi dupami występują niezwykle rzadko, są raczej jedynie wyjątkami zdającymi się potwierdzać regułę. Stara babka z małą i chudą dupą określana jest jako małodupna stara babka lub chudodupna stara babka ale z uwagi na magrinalność i incydentalność tego zjawiska, również powyższe słownictwo napotkać można niezwykle rzadko. W tym momencie naukowcy zajmujący się tymi zagadnieniami, tzw. babkolodzy podzieleni są na dwa zaciekle zwalczające się obozy. Jedni uważają, że wymieniane w starych kronikach przypadki enklaw małodupnych / chudodupnych starych babek świadczyć mogą o ich nad wyraz olbrzymiej aktywności migracyjnej w zamierzchłych czasach, która to mogła być spowodowana permanentnym zagrożeniem ze strony drapieżników obficie w zamierzchłych czasach występujących. Ich przeciwnicy z kolei twierdzą, iż nie ma w tym krztyny prawdy argumentując w następujący sposób: po pierwsze – nie zostało udokumentowane czy udowodnione poprzez badania archeologiczne występowanie w nadmiarze jakiegoś szczególnego rodzaju drapieżników, które z wyjątkowym upodobaniem polowałyby na stare babki Maciejewskie. Po drugie i, jak podkreślają, najbardziej istotne, stada starych babek, rzekomo mało- i chudodupnych były niczym innym jak stadami starych dziadków Karbowniczków, które to, jak wszystkie dziadki, również te współcześnie żyjące, na wolności trzymały się na uboczy w małych grupach po kilka do kilkunastu osobników. Stare babki Maciejewskie płci męskiej są przeraźliwie, wręcz chorobliwie chude bez względu na dietę i aktywność fizyczną. Powyższe teorie zarówno potwierdzały jak i im zaprzeczały wykopaliska – nigdy nie wykopano bowiem nic. Zgony wśród starych babek Maciejewskich nie zdarzały się nagminnie, a jeżeli już występowały, to następstwem ich były bezśladowe zniknięcia. Stąd do dziś funkcjonujące w mowie potocznej przysłowie „martwa stara babka, to zupełny brak jakiejkolwiek starej babki” lub powiedzenie określające puste miejsce „nie ma tam nic, poza martwą starą babką”. Trudno obecnie zakwestionować którąkolwiek z powyższych teorii, jednakże opinia publiczna z bliżej nie określonych powodów skłania się do tej drugiej opcji.
[4] Stare babki są bardzo religijne. Co bardziej doświadczeni hodowcy dostrzegli, iż stare babki, którym umożliwiono słuchanie rozgłośni radiowych specjalizujących się w tematyce religijnej, znacznie szybciej przybierają na wadze, dają więcej mleka i są łagodniejsze w obyciu. Niektórzy farmerzy pokusili się nawet o organizowanie z różną częstotliwością specjalnych babcynych spędów z udziałem prawdziwego kaznodziei, ale tego rodzaju praktyki spotkały się z ostrym sprzeciwem społeczeństwa, a w szczególności wszelkich innych starych babek nie Maciejewskich (chyba, że przypadkowo wystąpiła zbieżność nazwy z nazwiskiem). Ponadto stare babki Maciejewskie po kilkurazowym uczestnictwie w takiej ceremonii zaczęły urządzać różnego rodzaju pikiety i demonstracje oraz okupywać pastwiska i drogi powiatowe postulując o różne niedorzeczności takie jak: zakaz handlu bydliną w niedzielę albo wyświetlania pornosów w kablówce nawet w godzinach nocnych, co wg ich opinii mogło doprowadzić do obniżenia aktywności seksualnej starych dziadków Karbowniczków. W tym momencie doczekały się nawet pewnego rodzaju poparcia ze strony innych starych babek, ale te w końcu wycofały się ze wspierania starych babek Maciejewskich z obawy przed proboszczem Maciejewskim (jw. przypadkowa zbieżność nazwy z nazwiskiem) ze wsi Zielonka, który od lat utrzymywał parafię dzięki produkcji wyjątkowo świńskiej odmiany tego rodzaju filmów z udziałem starych babek Maciejewskich hodowanych w piwnicy pod plebanią. W efekcie porzucono pomysł organizowania owych babcynych spędów, ale nadal rozpowszechniano słuchowiska radiowe. Poza ww. oczywistymi korzyściami w hodowli stare babki nauczyły się śpiewać kolędy i pastorałki, a dzięki temu iż niektóre dysponowały naprawdę cudownymi głosami, niejednokrotnie łączono je w zorganizowane grupy funkcjonujące na zasadach chórów kościelnych. W okolicach większych ferm, w długie jesienne wieczory często udawało się usłyszeć błogie i nastrojowe melodie (na organach przygrywali zawodowi organiści) i przepiękne pieśni.
przysłowie
Posól język starą sową, a w głowie ci zahuczy
sobota, 20 października 2007
BOW - Stara babka Maciejewska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz