przysłowie

Posól język starą sową, a w głowie ci zahuczy


piątek, 11 lutego 2011

Plecy

Władek Rarytas był w kropce. Właśnie odpadły mu plecy, a ostatnie zapasowe jakie miał pożyczył sąsiadowi, który na domiar złego wyjechał na weekend do ciotki na wieś. Władek siedział na wersalce przyciśnięty tyłem do oparcia bojąc się ruszyć. W każdej chwili mogły mu wypaść płuca, lub jeszcze prędzej nerki, które w takich sytuacjach sprawiały na ogół najwięcej kłopotu. Telefon leżał na szafce obok telewizora. Żeby do niego dotrzeć musiałby przejść cały pokój, a w jego stanie było to praktycznie niewykonalne.
- Co za los – jęknął.
Rozejrzał się po raz kolejny. Jedynym przedmiotem jaki miał w zasięgu ręki był pilot do telewizora. Użył go i po chwili zaczął śledzić akcję filmu, który musiał zacząć się już jakiś czas temu, bo aktorzy byli mocno zaangażowani w problemy, o których z kolei Władek nie miał pojęcia. Wysoki blondyn w sportowej marynarce (wydał mu się znajomy, ale nie potrafił przypomnieć sobie nazwiska aktora, lub też osoby, którą przypominał) tłumaczył starszej, eleganckiej kobiecie, dla czego Stafania musi koniecznie wyjechać z miasta, a jej młodsza siostra kupić mu sandały w nowym salonie mody męskiej. Starsza kobieta wysłuchiwała jego argumentacji ze skupioną miną, a gdy wreszcie się odezwała, jej głos zabrzmiał bardzo młodo i mocno, jakby nie należał do niej.
- Nie opowiadaj mi tu takich głupot – powiedziała. – Co ty wiesz? Udajesz, że znasz sposób na wszystkie nasze problemy. Zamiast mitrężyć czas na czcze gadanie lepiej jedź do sklepu kupić zapasowe plecy dla Władka. Pomóż chociaż sobie.
Rarytas wstrzymał oddech w oczekiwaniu na reakcję młodego mężczyzny. Ten zrobił zniecierpliwioną minę i machnął ręką.
- A co mnie obchodzą jego plecy – powiedział. – Najważniejsza jest Stefania. Przecież jak nie wyjedzie z miasta, odpadną jej cycki!
Twarz kobiety przybrała wyraz trwogi.
- Skąd… – wyjąkała po krótkim okresie grobowej ciszy. – Skąd o tym wiesz?
Mężczyzna w dalszym ciągu nie krył irytacji.
- Skąd wiem, skąd wiem – powtórzył naśladując kobietę. – Nie ważne skąd wiem, ważne, że wiem.
Kobieta westchnęła ocierając z kącika oka łzę.
- I co zamierzasz zrobić? – zapytała.
- Co zamierzam zrobić? – zdziwił się mężczyzna. – Jak to co zamierzam zrobić? Zabiorę Lukrecję do centrum handlowego, zaraz potem skoczę po zapasowe plecy dla Władka, bo chłop nie będzie mógł się ruszyć do poniedziałku, a ja długo bez dupy nie pociągnę.
Kobieta ze zrozumieniem pokiwała głową.
- A Stefania?
- Odpadną jej cycki, jak nie wyjedzie z miasta. Autobus odjeżdża o szesnastej trzydzieści z dworca głównego. Jak nie dostanę dupy i sandałów, to nie zdążę dostarczyć jej biletu.
- A więc idź.
Poszły napisy końcowe informujące, że za tydzień będzie wyświetlona druga część i zaczęły się reklamy.
Władek siedział z wytrzeszczonymi oczami nie za bardzo wiedząc, czy uległ halucynacjom, czy to co zobaczył było faktycznie w scenariuszu filmu. Uruchomił telegazetę i sprawdził program. Film okazał się być dramatem obyczajowym pod tytułem „Plecy”. Rarytas przeszedł do strony z opisem, z którego dowiedział się, że za scenariusz filmu posłużyły autentyczne wydarzenia, które miały miejsce sześć lat przed datą produkcji filmu, czyli jakieś piętnaście wstecz od chwili obecnej. Bohaterami filmu są członkowie rodziny średniozamożnych emigrantów, których seniorzy borykają się ze zdrowotnymi problemami pierworodnej córki cierpiącej na rzadkie schorzenie, na które antidotum starają się odnaleźć eksperci Instytutu znajdującego się w jakichś leśnych ostępach na skalistym wybrzeżu. Więcej szczegółów opis nie zdradzał, by nie odbierać widzom atrakcyjności oglądania filmu. Autor notki na końcu tekstu zamieścił jeszcze informację, że bardzo ważnym, choć drugoplanowym bohaterem filmu, jest tajemniczy mężczyzna cierpiący na podobną chorobę, co Stefania tyle, że łagodniejszą odmianę, na którą lekarstwa dostępne są w aptekach w powszechnej sprzedaży bez recepty. Aktor wcielający się w ową postać otrzymał za swą kreację rzeszę nagród, co dodatkowo stanowi o atrakcyjności tego obrazu.
Władek sprawdził obsadę. Nie znał żadnego aktora oprócz Sonny’ego Surowca.
- Jasne – powiedział. – Sonny Surowiec. Wiedziałem, że skądś znam faceta.
*
Ostry dzwonek przy drzwiach wyrwał Władka z letargu. Odruchowo chciał wstać by otworzyć, ale na szczęście w porę sobie przypomniał, że nie ma pleców, które leżały bezużyteczne obok nocnej szafki. Przez chwilę zastanawiał się, czemu tak szybko odpadły. Przecież założył je nie dalej jak dwa tygodnie temu. Dla tego też zachował się tak nieroztropnie i pożyczył ostatnie zapasowe sąsiadowi, który przecież nawet dobrze nie zdawał sobie sprawy, co pożycza. Po prostu akurat przypadał dzień, w którym Władek obiecał coś sąsiadowi pożyczyć, a zupełnie o tym zapomniawszy nie miał na podorędziu niczego, co mógłby mu zaproponować. Pożyczył mu więc na dwa dni zapasowe plecy, uznawszy, że przecież nie będą mu potrzebne przynajmniej przez pół roku. Cóż za niefortunny zbieg okoliczności.
Sygnał dzwonka ponownie zabrzmiał mu w głowie rozganiając myśli w najgłębsze zakamarki świadomości.
- Proszę! – wrzasnął usiłując przekrzyczeć alarm. – Proszę wejść!
Usłyszał szarpanie za klamkę i zniecierpliwiony głos (wydał mu się znajomy):
- Zamknięte!
Rarytas zaczął się pocić nie wiedząc jak wykorzystać niezapowiedzianą wizytę. Musi za wszelką cenę wykorzystać gościa, kimkolwiek był, by ten udał się do sklepu po zapasowe plecy, bo inaczej będzie tkwił na tej wersalce do poniedziałku.
- Chwileczkę! Moment! Zaraz idę! – krzyknął ponownie.
- Spieszę się!
- Plecy mi odpadły!
- A mnie dupa! – ton głosu zdradzał niecierpliwość. – Pospiesz się pan!
Władek zdusił na ustach przekleństwo.
- Bardzo śmieszne – mruknął i niemal w tym samym momencie go olśniło.
Złapał za brzegi pokrywającą wersalkę narzutę i mocno się nią owinął, jak kokonowym całunem. Ostrożnie wstał zaciskając palce na tkaninie i wolno ruszył ku wyjściu.
- Idę!
Po chwili otworzył drzwi, przed którymi stał Sonny Surowiec. Był ubrany identycznie, jak w filmie. Pod pachą miał duży płaski pakunek.
- Przyniosłem panu zapasowe plecy – powiedział.
Oczy Rarytasa rozbłysły.
- Niemożliwe – powiedział przepuszczając gościa w progu.
Mężczyzna nie zdejmując butów wszedł do pokoju, położył na stole zapasowe plecy i zaczął nerwowo rozpakowywać szary papier. Władek z nadzieją oczekiwał, czy faktycznie los się do niego uśmiechnie. Po chwili Sonny zaprezentował mu nowiutkie plecy.
- Niesamowite – wyjąkał przejęty.
- Kładź się pan – powiedział Surowiec.
Władek szybko zastosował się do polecenia i niecałą minutę później stał już pewnie z idealnie dopasowanymi zapasowymi plecami.
- Nie wiem jak panu dziękować – rzekł łamiącym się głosem. – Naprawdę…
- Nic mi po pana podzięce – przerwał Sonny. – Dawaj pan stare plecy.
- Stare plecy?
- A co ja powiedziałem?
- Na cholerę panu moje stare plecy? Są bezużyteczne.
- Ja to ocenię.
Władek skrzywił twarz w grymasie niezrozumienia zmieszanego ze zdziwieniem i przeszedł do drugiego pokoju. Po chwili wrócił ze starymi plecami, które Surowiec niemal wyrwał mu z dłoni i położył na stole niemal w tym samym miejscu, gdzie przed chwilą leżały nowe. Ku zdziwieniu Rarytasa aktor rozpiął spodnie i pozwolił im opaść do kostek. Potem obsunął slipy odsłaniając część przyrodzenia.
- Pomóż mi pan – powiedział Sonny.
- Znaczy się co?
- Uklęknij pan i ściągnij mi slipy do końca.
- No bez przesady…
- No już!
- Coś pan, zwariował?! Jestem wdzięczny, ale w granicach rozsądku. Mogę panu dać na burdel, ale…
- Chcę tylko, żebyś mi pan slipy ściągnął! – ponownie przerwał Surowiec. – Nic więcej! Mówiłem przecież, że mi dupa odpadła. Nie mogę się schylić, bo mi pęcherz wypadnie!
- Dupa?
Sonny podciągnął marynarkę i odwrócił się tyłem do Rarytasa. Jego przyrodzenie było widoczne tak samo jak z przodu, tyle że z innej perspektywy.
- Niesamowite – szepnął Władek klękając.
Ściągnął aktorowi slipy i wstał.
- I co teraz?
- Dawaj te plecy.
Po chwili zadowolony Surowiec naciągnął slipy i zasunął rozporek.
- Jak to? – dziwił się Władek. – Że moje plecy zamiast dupy?
- Właśnie.
- Nie do wiary.
Sonny nie marnując czasu pożegnał się i wyszedł. Ścienny zegar wybił szesnastą, gdy zamykający drzwi Rarytas dostrzegł, że mężczyzna miał na nogach nowe eleganckie sandały.
Koniec części drugiej – ostatniej.

1 komentarz:

Animalghost pisze...

bardzo ciekawe literackie pomysły, czyta sie z uśmiechem... materiał na książkę z tych wszystkich historii byłby tylko popracować nad budowaniem napięcia i fabułą. pozdrawiam